O duszach czyśćcowych...

Maria Simma o duszach czyśćcowych
     5 lutego 1915 r. w małym austriackim miasteczku Sonntag w górach Vorarlberg, w katolickiej rodzinie, urodziła się Maria Simma.
     Od małego dziecka odznaczała się głęboką religijnością. Po ukończeniu szkoły ludowej pracowała przez wiele lat jako służąca. Trzykrotnie podejmowała próby wstąpienia do klasztoru, jednak za każdym razem odmawiano jej przyjęcia ze względu na słabe zdrowie. Od śmierci ojca w 1947 r. mieszkała sama w rodzinnym domu. Jedynym źródłem jej utrzymania było małe ogrodnictwo, prace chałupnicze i sprzątanie kościoła. Złożyła Matce Bożej ślub czystości według zaleceń św. Grignon de Montfort oraz ofiarowała całe swoje życie, aby nieść pomoc duszom w czyśćcu cierpiącym, przez modlitwę, cierpienie i apostołowanie. Według opinii proboszcza odznaczała się wybitnym uzdolnieniem w przygotowywaniu dzieci do I Komunii św. i nauczaniu religii.
     Gdy miała 25 lat, otrzymała od Pana Boga specjalny charyzmat spotkań z duszami czyśćcowymi. Pierwsze spotkanie z duszą czyśćcową miało miejsce w 1940 r. Około czwartej nad ranem w sypialni przebudziły ją kroki kogoś obcego. Na pytanie, jak tu wszedł i czego szuka, nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Wstała więc z łóżka i próbowała go złapać, ale chwyciła tylko powietrze. Była bardzo zdziwiona, ponieważ widziała postać, ale nie mogła jej dotknąć. Spróbowała jeszcze raz, lecz bezskutecznie. Rano opowiedziała wszystko swojemu spowiednikowi, który jej poradził, żeby w takich sytuacjach zawsze stawiała pytanie, po co osoba przychodzi i czego sobie życzy. Następnej nocy przyszedł ten sam zmarły. Zapytany przez Marię odpowiedział, że bardzo prosi, aby odprawiono za niego trzy Msze św. Od tego czasu dusze czyśćcowe zaczęły regularnie ją odwiedzać, prosząc szczególnie o Msze św., a także o modlitwę różańcową i drogę krzyżową.
     Do 1953 r. odwiedzały ją 2 lub 3 dusze w ciągu roku i to najczęściej w listopadzie. Od 1954 r. te wizyty odbywały się już każdej nocy. Co noc przychodziła jedna dusza, ale zawsze inna. W tym wyjątkowym posłannictwie, jakie Maria Simma otrzymała od Chrystusa, wspierał ją ksiądz proboszcz i miejscowy biskup ordynariusz. Od 2 listopada 1953 r. Maria Simma zaczyna pomagać duszom czyśćcowym nie tylko przez modlitwę, ale również przez cierpienia ofiarowane w ich intencji. Cierpienia te odpowiadały grzechom, za które dusze czyśćcowe miały odpokutować. Cierpienia zastępcze, których doświadczała Maria, nasilały się szczególnie w listopadzie, gdyż wtedy odwiedzało ją najwięcej dusz. Warto wspomnieć o przypadku księdza, który zmarł w Kolonii w 555 r. i zgłosił się do Marii z prośbą, aby dobrowolnie przyjęła cierpienie zastępcze za jego ciężkie przewinienia, bo inaczej będzie musiał cierpieć aż do dnia Sądu Ostatecznego. Simma zgodziła się i wtedy zaczął się dla niej tydzień naznaczony szczególnie wielkim cierpieniem. Ksiądz ten musiał pokutować za niegodne sprawowanie Mszy św., odstąpienie od wiary i zabójstwo towarzyszek św. Urszuli. Co ciekawe, przypadek tego księdza jest odnotowany w kronikach historycznych z tamtego okresu.
     Maria mówiła, że czyściec jest zarówno miejscem jak i stanem, w jakim znajdują się dusze, które muszą odpokutować za popełnione grzechy, aby oczyszczać się i dojrzewać do miłości w niebie. Największym ich cierpieniem jest oczekiwanie na zjednoczenie się z Bogiem. Maria stwierdziła, że są trzy najważniejsze poziomy czyśćca, które tak bardzo różnią się między sobą, jak nasze choroby w czasie ziemskiego życia - od zwykłego przeziębienia do ogarniających całe ciało wielkich cierpień. Dusze przebywające w najniższych poziomach czyśćca bardzo cierpią z powodu popełnionych grzechów i są nieustannie atakowane przez szatana, co dodatkowo zadaje im ogromny ból.
     Pomiędzy tymi trzema najważniejszymi poziomami w czyśćcu, każda dusza ma swój własny poziom, i przechodzi niepowtarzalny, indywidualny proces oczyszczania i dojrzewania do miłości.
     Maria Simma twierdzi, że dusze czyśćcowe najczęściej gromadzą się wokół ołtarzy i w miejscach, gdzie zmarły. Przychodzą do niej nie z czyśćca, lecz z czyśćcem. Czas pobytu w czyśćcu zależy od ilości i ciężaru popełnionych grzechów. Niektóre dusze przebywają bardzo krótko, inne kilkanaście lub kilkadziesiąt lat, ale są też takie, które muszą pokutować aż do dnia Sądu Ostatecznego. Wszystkie bardzo żałują zmarnowanych okazji do czynienia dobra dla innych ludzi i Boga. Po śmierci nie są w stanie już nic dobrego same z siebie uczynić, dlatego tak bardzo oczekuj ą naszej pomocy.
     Maria dowiedziała się od odwiedzających ją dusz czyśćcowych, że chociaż ich ból oczyszczenia jest przerażający, to jednak pewność pójścia do nieba przewyższa ogrom ich cierpienia. Cierpienie dusz czyśćcowych jest więc przemieszane z radością pewności zbawienia, dlatego żadna dusza czyśćcowa nie chce już wrócić do życia ziemskiego. Maria podkreślała, że Pan Bóg nie skazuje dusz na pobyt w czyśćcu. Kiedy w chwili śmierci człowiek zobaczy całą prawdę o sobie, wtedy spontanicznie rodzi się w nim pragnienie konieczności oczyszczenia i odpokutowania za popełnione grzechy. Wtedy ze wszystkich sił pragnie cierpieć w czyśćcu, aby dojrzewać do miłości w niebie. I dlatego sami zmarli, podczas sądu po śmierci, akceptują taki "rodzaj" czyśćca, jaki jest najodpowiedniejszy dla ich całkowitego oczyszczenia i dojrzewania do nieba.
     W czyśćcu nikt się nie niecierpliwi, nie buntuje, lecz każdy z wielką pokorą znosi cierpienia, które są konsekwencją j ego grzechów - po prostu akceptuje prawdę o sobie i cierpliwie poddaje się procesowi dojrzewania do miłości. Maria mówi, że cierpienia w czyśćcu są nieporównywalnie większe aniżeli na ziemi. Jedna z dusz powiedziała jej, że jeden z ojców rodziny przez zaniedbanie i lenistwo stracił pracę. Z tego powodu jego dzieci bardzo cierpiały. Po śmierci cierpienia ojca w czyśćcu były o wiele intensywniejsze aniżeli te, które odczuwałby, gdyby musiał ciężko pracować na ziemi.
     Maria Simma podkreślała, że poprzez dar kontaktu z duszami czyśćcowymi Pan Bóg powołał ją do uświadamiania ludziom, że nasze życie na ziemi ma jeden najważniejszy cel: przygotowanie do życia w niebie, do zjednoczenia w miłości z Bogiem i innymi ludźmi. Tylko pełnienie woli Bożej, współpraca z Bogiem w czynieniu dobra sprawia, że życie na ziemi staje się fascynującą przygodą dojrzewania do miłości.
     Simma bardzo mocno podkreśla fakt, że Pan Bóg zdecydowanie zabrania ludziom żyjącym na ziemi wzywania czy wywoływania dusz zmarłych. Ona nigdy nie wzywała żadnej duszy, a one przychodziły do niej tylko za pozwoleniem Bożym. Kto uczestniczy w seansach spirytystycznych, naraża się na wielkie niebezpieczeństwo zniewolenia, a nawet opętania przez duchy nieczyste. W czasie wywoływania duchów szatan podszywa się pod dusze zmarłych, aby kłamać i utwierdzać ludzi w kłamstwie. Dlatego tak bardzo niebezpieczne są różnego rodzaju praktyki spirytystyczne. Tak zwane wywoływanie zmarłych jest w rzeczywistości kontaktowaniem się ze złymi duchami, co jest niezwykle niebezpieczne dla wszystkich biorących w tym udział, a także postronnych obserwatorów.
     Maria mówi, że grzechy, które zadają najwięcej bólu w czyśćcu, to grzechy przeciwko miłości bliźniego, szczególnie brak przebaczenia, nieczystość, zatwardziałość serca, wrogość. Grzechy braku przebaczenia, obmowy i oszczerstwa wymagają wyjątkowo bolesnego i długiego przezwyciężania ich konsekwencji.
     Maria daje przykład pewnej kobiety, która po śmierci doznawała strasznych cierpień w czyśćcu. Odwiedzając Marię, powiedziała, że powodem jej cierpienia jest fakt, że przez wiele lat podtrzymywała w sobie wielką niechęć do swojej przyjaciółki, z którą nie chciała się pojednać, chociaż tamta wielokrotnie takie próby podejmowała. Nawet na łożu śmierci nie przebaczyła jej i nie pogodziła się z nią. To był główny powód jej wielkiego cierpienia w czyśćcu i dlatego przyszła do Marii z prośbą o pomoc.
     Simma podkreślała, że najgorszą pułapką dla ludzi pobożnych jest pycha. Daje przykład pewnego mężczyzny i kobiety, którzy zmarli mniej więcej w jednym czasie. Kobieta zmarła, gdy poddawała się aborcji, ale przed śmiercią żałowała i była bardzo pokorna, natomiast mężczyzna, chociaż często chodził do Kościoła, to jednak wszystkich krytykował i gardził innymi. Dlatego dłużej musiał cierpieć w czyśćcu aniżeli ta kobieta. Najpotężniejszą bronią przeciwko grzechowi i zakusom diabła jest pokora.
     Maria opowiada historię matki czworga dzieci, która, kiedy dowiedziała się, że wkrótce umrze, nie buntowała się, ale całkowicie zaufała Bogu i powierzyła Mu siebie, a troskę o swoje dzieci złożyła w Jego ręce. Jej bezgraniczne zaufanie Bogu sprawiło, że poszła prosto do nieba. Całkowite zaufanie Bogu w doskonałej miłości i pokorze są najprostszą drogą do nieba.
     Maria Simma przestrzega przed zboczeniami seksualnymi, a szczególnie przed praktykami homoseksualnymi, gdyż pochodzą one z inspiracji szatana. Wielką winę ponoszą ci, którzy im ulegają, twierdząc, że takimi się urodzili i mają do nich pełne prawo.
     Maria z własnego doświadczenia wie, że najskuteczniejszym sposobem pomocy duszom czyśćcowym w zmniejszeniu ich cierpień, a w końcu w wyzwoleniu ich z czyśćca, jest Msza św. odprawiana w ich intencji. Jest to dla nich najwspanialszy dar, bo w czasie Eucharystii zostaje uobecniona ofiara krzyżowa Chrystusa i Jego ostateczne zwycięstwo nad grzechem i śmiercią w zmartwychwstaniu.
     Bardzo ważną pomocą dla dusz czyśćcowych jest ofiara złożona z naszego cierpienia, choroby, pokuty, postu oraz każdej formy modlitwy, szczególnie różańcowej oraz drogi krzyżowej. Cierpiący w czyśćcu potrzebują naszej pomocy, ponieważ sami już nie mogą naprawić zła, które popełnili w czasie ziemskiego życia. Dopóki żyjemy na ziemi, posiadamy możliwość naprawienia zła, nie tylko tego, które sami spowodowaliśmy, ale również tego, które popełnili nasi zmarli.
     Dusze czyśćcowe mówiły Marii, że do śmierci trzeba się przygotowywać przez całkowite zawierzenie siebie Bożemu Miłosierdziu i oddanie Jezusowi tego wszystkiego, czym jesteśmy i co przeżywamy, a więc wszystkich swoich lęków, obaw, pytań i wątpliwości. Trzeba się przede wszystkim dużo modlić, żyć w stanie łaski uświęcającej i całkowicie ufać Bogu, a nie koncentrować na swoich lękach, obawach i wątpliwościach. Maria apeluje o modlitwę w intencji umierających, szczególnie tych, którzy są w niebezpieczeństwie potępienia. Przez modlitwę, głównie przez koronkę do Miłosierdzia Bożego, można umierającego doprowadzić do aktu skruchy i pokory, złamać jego pychę i uporczywe trwanie w "nie" przeciwko Bogu. Najmniejszy choćby akt skruchy sprawi, że taki człowiek uniknie wiecznego piekła, chociaż będzie musiał bardzo cierpieć w czyśćcu.
     Dusze czyśćcowe, powiedziały również Marii, że życie człowieka na ziemi jest tylko jedno i jest niepowtarzalne. Dlatego reinkarnacja jest wymysłem szatana, który pragnie ludzi wprowadzać w błąd i odciągać ich do Boga. Reinkarnację trzeba więc traktować jako diabelski trick i podstępną pokusę ojca kłamstwa. 
Ks. M. Piotrowski TChr



Co pomaga duszom czyśćcowym? - Maria Simma
Najwartościowszą pomocą dla dusz pokutujących jest Msza św., ale tylko w tym stopniu, jak sobie dana dusza ceniła ją za życia. I tu spełnia się powiedzenie: co się sieje, to się zbiera. Wielkie mają znaczenie Msze św. wysłuchane w dnie powszednie, a więc nie tylko te obowiązkowe w niedzielę i święta. Oczywiście nie każdy może wysłuchać Mszy św. w dzień powszedni, ma pracę zawodową i obowiązki, a spełnianie ich ma pierwszeństwo. Niejeden przecież mógłby chodzić na Mszę św. w dnie powszednie bez szkody dla swoich obowiązków, np. emeryt, szczególnie jeżeli jest zdrów i mieszka blisko kościoła. Cóż, kiedy on tak sobie mówi: "W niedzielę jestem obowiązany pójść na Mszę św., ale nie w dzień powszedni, więc nie idę." Kto myśli tak i postępuje, długo musi po śmierć czekać zanim mu się jakaś Msza św., dostanie, bo ją sobie za życia mało cenił. Jeżeli sami nie możemy brać udziału w nabożeństwie, posyłajmy przynajmniej dzieci szkolne i to jak najczęściej. W wielu miejscowościach nie ma w ogóle dzieci na Mszy św. w dnie powszednie. 
   Gdyby wiedziano, jak wielką wartość dla wieczności posiada wysłuchanie jednej Mszy św. kościoły byłyby pełne nie tylko w święta. W chwili śmierci za życia wysłuchane Msze św. są dla nas wielkim skarbem i mają większą wartość od ofiarowanych Mszy św. za nich po śmierci.
  Rodzice i wychowawcy skarżą się, że dzisiejsze dzieci są ordynarne i nie chcą słuchać starszych. Nic dziwnego. Dawniej uczęszczały dzieci szkolne co dzień na szkolną Mszę św. Modlitwa oraz komunia św. dawały im siłę do tego, żeby były posłuszne i obowiązkowe. Ani ojciec, ani matka, ani katecheta nie potrafią włożyć dziecku w duszę tego, co Zbawiciel przez łaskę daruje dziecku we Mszy i komunii św.
  Pytano mnie czy ma sens i wartość palić świece i lampki oliwne. Naturalnie że ma, zwłaszcza jeżeli są poświęcone. A chociażby i nie były, należy pamiętać, że świece te czy oliwa są kupione z miłości dla zmarłych, a każdy akt miłości posiada wartość. Podobnie i woda święcona ma wartość, osobliwie jeżeli używamy jej z wiarą i ufnością. Obojętne jest czy całą dłoń czy kroplę dajemy duszom czyśćcowym, lepiej jednak jedną kroplę wraz z aktem strzelistym. Niestety, w dzisiejszych czasach często w ogóle nie ma przy drzwiach kropielniczki z wodą święconą. (Pragnę wyjaśnić, że w Vorarlbergu wchodzący do domu czy wychodzący, żegnają się wodą święconą, zaś resztkę kropli z palca strzepują na ziemię z aktem strzelistym za dusze czyśćcowe. Nazywa się to dać duszom  czyśćcowym wodę święconą.)

Jakie grzechy są w czyśćcu najbardziej karane
   Grzechy przeciwko miłości, oszczerstwo, zniesławienie, brak pojednania się, kłótnie z powodu chciwości i zazdrości, są w wieczności bardzo karane. Strzeżmy się przed potępieniem takich ludzi, czy wyśmiewaniem się z kogokolwiek, bo szkodzi to naszej duszy.
 Jak często ludzie samotni skarżą się, że tak mało doświadczają pomocy. Sąsiadom nie przyjdzie do głowy niedołężnemu starcowi wysoki śnieg z przed jego domu odrzucić i dróżkę zrobić, a takie właśnie dowody miłości bliźniego spotyka wysoka zapłata w niebie.
   Jak często grzeszy się bezlitosnymi wypowiedziami i płochymi sądami o drugich. Gdybyśmy usłuchali napomnień Matki Najświętszej: "Kochajcie wszystkich ludzi i bądźcie dobrzy dla nich", moglibyśmy większość z nich nawrócić i nie musielibyśmy obawiać się komunizmu. Słowo może zabić - może uzdrowić. Miłość potrafi zrównoważyć wiele grzechów. Obdarzajmy miłością naszych nieprzyjaciół, bo dobrym być dla tych, którzy są dobrzy i poganie potrafią, jak mówi Chrystus, ale czynić dobrze tym, którzy nas nienawidzą, to jest prawdziwie chrześcijańska postawa i tego Chrystus żąda od nas. Takim postępowaniem niejednego wroga zamienimy w przyjaciela i w ten sposób możemy zaoszczędzić sobie dużo kary czyśćcowej.

Jak cierpią dusze czyśćcowe?
  Jest tyle różnych rodzai czyśćca co dusz. Każdą duszę trapi tęsknota za Bogiem i to powoduje najboleśniejsze cierpienie ze wszystkich. Poza tym jest każda dusza tak karana jak grzeszyła. To samo jest na ziemi, gdzie kara idzie w ślad za występkiem. Kto grzeszy obżarstwem, dostaje bólu żołądka i staje się otyły, kto za dużo pali dostaje zatrucia nikotyną albo i raka płuc i.t.p. Żadna dusza nie chciałaby wrócić na ziemię i nadal żyć, ponieważ posiada poznanie, o którym my pojęcia nie mamy. Dusze pokutujące w czyśćcu pragną oczyszczenia. Czy możemy sobie wyobrazić dziewczynę, która odważyłaby się przyjść na pierwszy bal w brudnej sukience i nie uczesana?
  Dusza w miejscu oczyszczenia czyli w czyśćcu posiada tak świetlane pojęcie o Bogu, że przedstawia się jej w oślepiającej piękności. Żadna siła nie zdołałaby jej zmusić, aby stanęła przed Jego Obliczem, jeżeli najdrobniejsza skaza nie została z niej jeszcze zmazana. Tylko doskonale czysta odważy się stanąć przed Bogiem, aby oglądać Go twarzą w twarz.
*Msza Święta ma nieskończoną wartość i jedna jedyna wystarczyłaby do wybawienia wszystkich dusz czyśćcowych, to jednak wcale z tego nie wynika, że Bóg cały ten nieskończony owoc daje temu, za którego się ją ofiarowuje. Miara udzielenia owocu zależy od intencji tego, kto odprawia Mszę Świętą od jego przygotowania, pobożności i od usposobienia tych dusz, za które się ją ofiarowuje. A więc nie wystarczy za zmarłych polecić jednorazowe odprawienie Mszy Świętej, przeciwnie, jest rzeczą bardzo pożyteczną i godną polecenia, aby to czynić tak często, jak tylko możemy. Jeśli te dusze, za które ofiarujemy Msze Święte, są już w Niebie, to Dobroć Boża raczy udzielić owoców tych Mszy Świętych innym duszom w czyśćcu. Św. Matylda poleciła codziennie odprawiać Mszę Świętą za duszę swego małżonka, króla Henryka. Tak również cesarz Lotar II polecał codziennie Mszę Świętą odprawiać za zmarłych. Wiemy wreszcie, że Kościół pozwala, i zaleca zwyczaj ofiarowywania wielu Mszy Świętych za jedną i tę samą duszę, co więcej, pozwala fundować wieczyste Msze Święte doroczne.

Maria Simma "Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz